Po dłuższej nieobecności, przyszedł czas na mnie, czyli Lenę.
FULLERsko i kobieco, nie zawsze musi oznaczać elegancko. Zresztą dopasowany, podkreślający kształty outfit, to nie moja bajka. Zdecydowanie lepiej czuję się w luźnych, nieco nonszalanckich, czasem zakrawających wręcz o ignorancję, stylizacjach, które moje koleżanki Fullerki, określają mianem: "Włóczykija". I choć myślę, że "Włóczykij" nie poświęcał ani tyle czasu, ani zaangażowania, w temacie ubioru, to jednak coś nas łączy - własne lub własnonożnie wydeptane ścieżki. Lubię być dobrze przygotowana, na każdą okoliczność i zawsze mam przy sobie jakiś nadbagaż tobołów (zupełnie jak mój kolega z Muminków). Stąd moje upodobanie do dużych toreb, w których mieszczę i noszę prawie wszystko, od śrubokręta, po pastę do zębów. Wygodne buty, to podstawa i najważniejsza część garderoby. Przy wyborze obuwia, zawsze kieruję się jednym, niezawodnym kryterium: jak szybko dobiegnę w nich do autobusu. That's why... nie kupuję szpilek. Czapka też musi być i choć po jej zdjęciu, włosy wyglądają zazwyczaj, jak potraktowane prądem, to mam takie poczucie, że moje myśli i nastawienie do świata, jest zawsze odpowiednio ciepłe :)
Fullerka Lena (rozmiar 38/40):
Czapka: Marks&Spencer
Płaszcz: second - hand
Duży sweter: H&M
Buty: Vagabond
Spodnie: H&M
Torba: Goshico
Naszyjniki: Reserved / Mohito
Bransoletki: Bijou Brigitte oraz handmade
Fajnie choć gryza mi sie tu brązowe leginsy, hmmm...no nie pasuja tu po mojemu oczywiście;) mysle ze szare czy melanżowe rajstopy wyglądały by lepiej:)
OdpowiedzUsuńświetna stylizacja, bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuń